czwartek, 5 maja 2016

Co to za wyścig szczurów?


Wiecie, co ja to nie rozumiem ludzi. Wiem, że może komuś zależeć. Mi też zależy. Może się starać o stypendium. Okey każdy ma do tego prawo. 



Ale żeby oszukiwać i na każdym zaliczeniu ściągać. Dostawać 4 i 5, a potem się chwalić co to nie ja. Trochę nie tak to powinno wyglądać. Na cholerę ten wyścig szczurów? Jakby to była najważniejsza rzecz na świecie? Serio? Studia? Chyba komuś się w głowie poprzewracało. Te oceny i tak nie mają żadnego znaczenia. A ja wolę mieć czyste sumienie i wiedzieć, że te oceny co zdobyłam, to zdobyłam za swoją wiedzę, a nie za to że wydrukowałam ściągę.

To samo na tańcach. Na początku to była przyjemność. Każdy się cieszył, wszyscy byli dla siebie mili, była taka domowa atmosfera. A teraz grupa wyżej i już każdy próbuje każdego wygryźć. Bo chcą się pokazać, bo chcą być najlepsi. Jest taka ciężka atmosfera. Jest po prostu nie miło. Ja chodzę na tańce, bo to lubię. Bo mnie to odstresowuje i odnajduje siebie w tym. Ale jak tak dalej będzie, to znienawidzę tańczenie przez to.

wtorek, 3 maja 2016

Elegancki student

Uczę się z różnymi ludźmi, praktycznie z całej Polski. Każdy z nas ma inne przyzwyczajenia i jest nauczony czego jednak. Jednak zauważyłam bardzo miłą rzecz. Spora część osób chodzi ubrania dość elegancko. Nie chodzi o to, że galowo. Ale teraz są piękne koszule, które pasują do spódnic. Dziewczyny to lubią i chodzą tak na co  dzień. A to bardzo ładnie wygląda i sprawia, że aż miło patrzeć na rok.



A panowie? No tu jest trochę gorzej. Tylko jeden na 15 sztuk nosi koszulę. Tak po prostu chodzi w koszulach do jeansów. Wygląda fajnie i przyciąga wzrok.

Ja sama też staram się ubierać raczej w stonowane kolory i wyglądać codziennie dobrze. Nie dla kogoś, ale dla siebie. Po prostu to lubię. Czuje się pewnie i wiem, że mogę więcej zrobić.

A Wy w czym czujecie się najlepiej?

sobota, 30 kwietnia 2016

Dzień studentki

Ja wiem, że wszyscy myślą, że studenci to tylko piją, bawią się i śpią na wykładach. Chociaż pewnie do dużej części tej grupy by to pasowało, jednak nie do mnie. Ja lubię od czasu do czasu pójść na imprezę. Ale nie o tym dzisiaj. Dzisiaj krótko o codziennych zmaganiach studenta.



Wstaje rano, jak zawsze spóźniona. Zakładam cokolwiek czystego i lecę. Z akademika blisko, ale trzeba się przebić prze kilka ulic. Wpadam do szatni, kolejka, pani się zbytnio nie śpieszy a samemu nie wolno. No i czekam, a już kończy się studencki kwadrans. Dobiegam w ostatniej chwili przed drzwi. Udało się. Zajęcia raczej spokojnie poza błazeństwami chłopaków, które są próbą popisania się przed młodą prowadzącą. Na swój sposób śmieszne dla mnie, bo ona i tak się z nich śmieje, a oni tak błaznują ciągle. No ale to nie koniec.

Po zajęciach szybko, bo zaraz korki. Ja daje. Licealistom. Czasami ciężko się z nimi dogadać, ale daje rady. Na ogół są przyjemni i płacą terminowo, więc można dorobić sobie. A po korkach chwila dla siebie i dalej lecę. Bo jeszcze tańce. Tak tańczę, ludowo. Bo lubię. Chociaż denerwuje mnie atmosfera, ale o tym w kolejnym poście.

Do akademika wracam na 23, w sumie to już nie ma czasu na nic. I tak prawie dzień w dzień.